piątek, 19 września 2014

Trochę o kuchni.

Środa 17 września. 20.24.
W końcu po 3 leniwych dniach rekonwalescencji spędzonych w Khorogu, dojechałem dziś do Murghab.
Musiałem zmienić trochę swoje plany. Trekingu zrobiłem tylko 4 z planowanych 10-u dni. A teraz trochę zdrowie i siły nie pozwalają żeby znów gdzieś iść wysoko. Spędzę czas bardziej lightowo.
Ale nie o tym chciałem pisać.
Siedzę teraz w guesthou'sie/homestay'u i naszła mnie taka refleksja o pamirskiej gościnności znowu.
Zawszę jak się wchodzi do domu, gospodarze przynoszą herbatę; czarną, zieloną. Zawsze na stole pojawia się także chleb. Czasem świeżutki, miękki i pachnący, czasem już mniej świeży, ale zawsze na stole jest chleb. Do tego kilka kawałeczków masła na osobnym talerzyku i dżem, konfitury, cukier do herbaty. Zazwyczaj także przynoszą ciastka , zwykłe herbatniki i jakieś cukierki. Właśnie zdałem sobie sprawę że cukierkami i ciastkami byłem poczęstowany nawet wysoko w górach, w jakiejś pasterskiej chatce.
Niezależnie od statusu, gość musi być zawsze poczęstowany i głodny z domu nie może wyjść.
Oczywiście zależy to w jakim się miejscu jest.
W dolinach gdzie jest więcej dostępu do warzyw i owoców poczęstunek może być bardziej urozmaicony. Może być to dodatkowo arbuz, suszone owoce, orzechy, miód.
W miejscach w których byłem, gdzie dookoła jest tylko pustynia i góry - owoce i warzywa są mniej dostępne. Muszą być przywożone czasem kilkadziesiąt kilometrów.
Posiłki zamówione w takich miejscach są uboższe. Na śniadanie zazwyczaj są to smażone jajka, i oczywiście ten sam zestaw co wszędzie: chleb, masło i dżem.
Potrawy na obiad zazwyczaj zawierają kawałek mięsa, ale jest to naprawdę mały kawałek, zazwyczaj baraniny, lub koniny.
Plow - potrawa z ryżu, z warzywami ( cebula, marchew) i kawałkiem mięsa, smażona na wielkiej patelni.
Na obiad także może być coś w rodzaju zupy, z grubo pokrojonymi kawałkami warzyw, wielki ziemniak i kawałek tłustej baraniny.
Oczywiście są na pewno inne potrawy, ale jadąc drogą Pamir Highway te potrawy były najczęściej, jeśli nie tylko, dostępne.
W większych miejscowościach oczywiście są bary/restauracje itp. gdzie można kupić szaszłyki, kebab, czy manty - rodzaj pierożków, ale nie o tym dzisiaj.
Siedząc także dzisiaj przy skromnej kolacji jestem najedzony, nieważne że to była tylko herbata z chlebem, masłem i dżemem - skromne ale wystarczające by się najeść. Gdy człowiek jest głodny to wtedy nie wybrzydza.
Oczywiście po jakimś czasie zatęskni mi się do zwykłej pizzy czy londyńskiego fish and chipsa.
Będąc tutaj zauważyłem że można się delektować prostymi rzeczami. Owoce - można jeść do syta, zwykła zupa także jest pyszna, chlebem z masłem także da się najeść.
Takie proste życie, proste ale przyjemne. Tylko myślę sobie - kiedy mi się to znudzi ;-)














1 komentarz: