piątek, 26 września 2014

Arslanbob po raz kolejny

Po powrocie z gór, w Arslanbob spędziłem kolejny jeden dzień. Zobaczyć czy będę w stanie chodzić.
Następnego dnia okazało się że jest całkiem nieźle, wybrałem się na krótki spacer do małego wodospadu - około 18 metrowa kaskada . Następnie pochodziłem po lesie orzechowym, wszedłem na niewielkie wzniesienie w okolicy by podziwiać miasteczko z góry.
Las wyglądał jak każdy inny, z tą różnicą że zamiast zwykłych drzew rosły wielkie stare drzewa orzechowe, pod nogami można było znaleźć orzechy i je sobie rozłupać. Gdzieniegdzie wiły się kanały prowadzące wodę do niższych partii doliny.
Spacer nie był jakoś długi, a przynajmniej mogłem się poruszać, wieczorem odwiedziłem bazar, kupiłem kilka rzeczy do zjedzenia i wróciłem do guesthousu.
Stan mojej kostki na tyle się poprawił, że następnego dnia postanowiłem pojechać dalej.











Następnego dnia, po śniadaniu spakowałem plecak i poszedłem znaleźć jakąś marszrutkę do Bazar Korgon i dalej w stronę jeziora Sary-Czelek.
Udało mi się podjechać kawałek, później musiałem podjechać taksówką z innymi osobami, by w końcu pod wieczór dojechać starym ziłem/autobusem do miejscowości Arkyt.
Było już dość późno, do jeziora pozostało kilkanaście kilometrów, więc zdecydowałem że tę noc pozostanę w miasteczku.
Znalazłem guesthouse, może to i dobrze że zostałem pod dachem, wieczorem zaczął padać deszcz, i tak padał przez pół nocy.
Jednak prognozy na kolejny dzień były bardziej optymistyczne.















https://picasaweb.google.com/110707170585295247140/JedwabnymSzlakiem2014DrogaDoSaryChelek?authuser=0&feat=directlink

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz