sobota, 4 października 2014

Osz

Wstałem po 5 żeby złapać poranną marszrutkę o 6 rano do Osz. Gdy tylko wyszedłem na drogę samochód już stał na drodze. W świetle czołówki zapakowałem się do środka. Na początku przysypiałem gdy było jeszcze ciemno. Potem stopniowo zaczęło robić się widno. Mogłem obserwować co się dzieje za oknem samochodu. Po prawie 6 godzinach dojechałem do Osz, i skierowałem się od razu do zabookowanego guesthousu. Tam już czekali Jarek z Grażdanką - znajomi z Londynu którzy przylecieli pół godziny wcześniej.
Na początku przekazali mi prezenty i kartki od znajomych, razem też założyliśmy jednakowe koszulki załogi statku Nostromo - dream team.
Po południu poszliśmy zwiedzić trochę miasto i zjeść coś. Z tego względu że przyjezdni byli po długiej nieprzespanej nocy, walnęliśmy kilka łyków grappy przywiezionej z europy porozmawialiśmy trochę i każdy osunął się na wyrko.
Kolejnego dnia wszyscy już mieli więcej zapału - ruszyliśmy na bazar. Jest to jeden z największych takich bazarów w tej części Azji. Najwięcej było stoisk z odzieżą tą przywożoną z chin. W innej części miejscowi rozkładali swe kramy z owocami i warzywami, aż trudno było się powstrzymać by nie zakupić świeżych pachnących gruszek, malin, pomidorów.
Po wypiciu herbaty poszliśmy na wzgórze górujące nad Osz.
Kilka jaskiń, mizar - muzułmański cmentarz, kilka świątyń i całe miasto widziane z góry. 

























2 komentarze:

  1. W zasadzie powinienem sie przyczepic do tego ze znajomym z Londynu to ja nie jestem, ale co sie bede autorowi wpieprzal miedzy linie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobrze, jesteś znajomym ze Swindon ( bo tam mieszkałes jak Cie poznaliśmy ) a teraz z Helsinek - czy tak może być ;)

    OdpowiedzUsuń