czwartek, 9 października 2014

Z Kirgistanu do Turcji

No i niestety, a może stety ruszyłem dalej w drogę. Opuściłem malowniczy Kirgistan, wsiadłem w samolot w Biszkeku i po 5,5 godzinach lotu wylądowałem w Istambule.
Lot trochę się dłużył. Po nocy spędzonej na lotniskowych ławkach zdrzemnąłem się zaraz po starcie. Obudziłem się jakoś po dwóch godzinach gdy byliśmy nad morzem Aralskim. Morzem albo jego pozostałościami - bo jak wiadomo z wielkiego morza pozostało niewiele. Nie będę kłamał ile wyschło w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat, ale wujek google może Ci pomóc.
A więc nad horyzontem coś czerwieniało, ziemia pod nami była jeszcze nie oświetlona, obudziłem się i na monitorze zobaczyłem że właśnie nadlatujemy nad morze Aralskie. To moje kolejne marzenie , więc chciałem zobaczyć jak wygląda z góry.
Pod nami rozciągały się różnokolorowe pola i wstęgi piasków. Po chwili nadlecieliśmy nad pozostałości morza , niestety morze było kiedyś teraz było widać prawie jeden brzeg z drugiego. W ciemnościach niestety nie mogłem dostrzec szczegółów.
Nie dałem rady już usnąć i obserwowałem ziemię pod nami. Potem morze Kaspijskie, dalej nadlecieliśmy nad Kaukaz który z utęsknieniem wypatrywałem.
Po prawej stronie pojawiły się pierwsze szczyty wynurzające się z chmur, potem kolejne wyższe partie Kaukaskich szczytów. Słońce już częściowo oświetlało wierzchołki gór - od razu przypomniała mi się wspinaczka na Kazbek w 2011r.
Niedługo potem pojawiły się także inne szczyty - między innymi to był Kazbek także - wystający ponad inne wierzchołki.
Dalej pod skrzydłem wyłonił się Elbrus ze swoimi charakterystycznymi dwoma wierzchołkami. Choć byliśmy już od niego dość daleko to jednak robił wrażenie, i widać było że jest najwyższą górą Kaukazu. Widziałem go w okienku samolotu jeszcze przez długi czas nawet gdy lecieliśmy już nad morzem czarnym.
Niedługo potem byliśmy już nad Istambułem i samolot przygotowywał się do lądowania krążąc nad poszarpanym brzegiem morza.
Lądowanie bez emocji, potem długa kolejka do kontroli paszportowej.
Stojąc w kolejce ujrzałem Kingę machającą do mnie zza kiosków celników.
Kontrola potrwała jeszcze kilkanaście minut, po czym w końcu przeszedłem bramki i mogłem w końcu zobaczyć się od ponad miesiąca z Kingą. Niby miesiąc, a tak się czułem jakby to było kilka dni
- Czas za szybko leciał. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, przepakowaliśmy plecaki zjedliśmy przywiezione smakołyki z Kirgistanu, i pora było wyruszać już na Turecką ziemię.

Morze Aralskie - a raczej to co z morza zostało


Karakuduk złoża naftowe
Góry Kaukazu


Kazbek

Elbrus



 https://picasaweb.google.com/110707170585295247140/JedwabnymSzlakiem2014ZKirgistanuDoTurcji?authuser=0&authkey=Gv1sRgCMa44eWewLHQjAE&feat=directlink

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz