Po powrocie z gór, w Arslanbob spędziłem kolejny jeden dzień. Zobaczyć czy będę w stanie chodzić.
Następnego dnia okazało się że jest całkiem nieźle, wybrałem się na krótki spacer do małego wodospadu - około 18 metrowa kaskada . Następnie pochodziłem po lesie orzechowym, wszedłem na niewielkie wzniesienie w okolicy by podziwiać miasteczko z góry.
Las wyglądał jak każdy inny, z tą różnicą że zamiast zwykłych drzew rosły wielkie stare drzewa orzechowe, pod nogami można było znaleźć orzechy i je sobie rozłupać. Gdzieniegdzie wiły się kanały prowadzące wodę do niższych partii doliny.
Spacer nie był jakoś długi, a przynajmniej mogłem się poruszać, wieczorem odwiedziłem bazar, kupiłem kilka rzeczy do zjedzenia i wróciłem do guesthousu.
Stan mojej kostki na tyle się poprawił, że następnego dnia postanowiłem pojechać dalej.
Następnego dnia okazało się że jest całkiem nieźle, wybrałem się na krótki spacer do małego wodospadu - około 18 metrowa kaskada . Następnie pochodziłem po lesie orzechowym, wszedłem na niewielkie wzniesienie w okolicy by podziwiać miasteczko z góry.
Las wyglądał jak każdy inny, z tą różnicą że zamiast zwykłych drzew rosły wielkie stare drzewa orzechowe, pod nogami można było znaleźć orzechy i je sobie rozłupać. Gdzieniegdzie wiły się kanały prowadzące wodę do niższych partii doliny.
Spacer nie był jakoś długi, a przynajmniej mogłem się poruszać, wieczorem odwiedziłem bazar, kupiłem kilka rzeczy do zjedzenia i wróciłem do guesthousu.
Stan mojej kostki na tyle się poprawił, że następnego dnia postanowiłem pojechać dalej.
Następnego dnia, po śniadaniu spakowałem plecak i poszedłem znaleźć jakąś marszrutkę do Bazar Korgon i dalej w stronę jeziora Sary-Czelek.
Udało mi się podjechać kawałek, później musiałem podjechać taksówką z innymi osobami, by w końcu pod wieczór dojechać starym ziłem/autobusem do miejscowości Arkyt.
Było już dość późno, do jeziora pozostało kilkanaście kilometrów, więc zdecydowałem że tę noc pozostanę w miasteczku.
Znalazłem guesthouse, może to i dobrze że zostałem pod dachem, wieczorem zaczął padać deszcz, i tak padał przez pół nocy.
Jednak prognozy na kolejny dzień były bardziej optymistyczne.
Udało mi się podjechać kawałek, później musiałem podjechać taksówką z innymi osobami, by w końcu pod wieczór dojechać starym ziłem/autobusem do miejscowości Arkyt.
Było już dość późno, do jeziora pozostało kilkanaście kilometrów, więc zdecydowałem że tę noc pozostanę w miasteczku.
Znalazłem guesthouse, może to i dobrze że zostałem pod dachem, wieczorem zaczął padać deszcz, i tak padał przez pół nocy.
Jednak prognozy na kolejny dzień były bardziej optymistyczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz